Rzeczywiście freudowska sytuacja stała się nad Sekwaną, gdzie II tura wyborów odbywa się między Marine Le Pen, a Emmanuelem Macronem. W istocie, jak ktoś bystry zauważył, „we Francji druga tura jest iście edypalna, między tą, która zabiła swojego ojca, a tym, który poślubił swoją matkę”. Pamiętamy, że Edyp (powiedzmy) nieświadomie zabija ojca, by potem poślubić swoją matkę. Konflikt polityczny we Francji jak ulał pasuje do konfliktu edypalnego.

Jak sobie z edypalnym bagażem poradzili kandydaci? Chyba niejednakowo. Przywódczyni Frontu Narodowego wyszła z cienia swojego ojca, przejmując po nim dziedzictwo. Przez dziesięciolecia partia była praktycznie utożsamiana z Jean-Marie Le Pen’em. Był to niezwykle dominujący samiec alfa, nie zawsze z korzyścią dla ugrupowania. Co udowodniła jego córka, poszerzając elektorat o co najmniej drugie tyle wyborców niż nisza, poza którą ojciec wyjść nie potrafił. A nie było jej łatwo. Rozgoryczony, a być może zbyt wąsko patrzący na politykę założyciel Frontu, stawał się coraz bardziej kłopotliwą postacią dla swojej formacji. Jego wypowiedzi nieustannie obniżały jej notowania. W efekcie, Marine po przejęciu władzy w partii dokonała politycznego zabójstwa swojego ojca, najpierw odsuwając go na „honorowe” przewodniczenie, a potem go i tego pozbawiając, a wreszcie wykluczając w ogóle z ugrupowania. Poszerzenie bazy wyborczej, zmiana strategii politycznej, a w końcu odcięcie się od swojego toksycznego ojca, wymagało nie lada charakteru. Można się z nią politycznie nie zgadzać, ale to robi wrażenie.

Naprzeciwko siebie ma natomiast chłoptasia, który ożenił się z kobietą o 25 lat starszą. Emmanuel Macrone flirtował z nią (…czy raczej ona z nim) już w szkole, gdzie wybranka była jego nauczycielką. Psychoanaliza, której Freud jest twórcą, nie ma wątpliwości, że w tzw. przeniesieniu wszystkie autorytety są naszymi rodzicami. Matka i ojciec to osoby obdarzone władzą, więc kiedy potem w życiu młodzieńczym i dorosłym spotykamy kogoś kto został postawiony w roli przywódczej, będzie w nas uruchamiał te same emocje i mechanizmy. Może to być sędzia, policjant, ale też urzędnik, a także właśnie nauczyciel, z uwzględnieniem płci oczywiście. Wracając do Macrone’a, facet wybiera nauczycielkę 25 lat starszą, wbrew nie tylko kulturze ale i biologii. W naszej tradycji utarło się nie bez powodu, że to mężczyźni wybierają młodsze kobiety, zwykle o niezbyt wielkiej różnicy wieku i to bynajmniej nie jest jakiś narzucony stereotyp. Dzieje się tak dlatego, że mężczyzna, ewolucyjnie (a więc biologicznie) musi dojrzeć do utrzymania rodziny, musi umieć na nią zarobić, jego wiek raczej starszy jest więc wskazany. Odwrotnie rzecz się ma z kobietami, których młodość jest atutem, bo świadczy, choć nie gwarantuje, o ich płodności. Ćwierć wieku różnicy do kobiety to właściwie dystans dzielący syna do matki tak bardzo wprost, że ktoś nawet mało obeznany z psychoanalizą, ten związek dostrzeże.

…Może oprócz Francuzów, którzy mogą go wybrać na swojego prezydenta. A właśnie oni powinni szczególnie na to zwrócić uwagę. Oto za ich północno-wschodnią granicą mieszka inna mutter, choć to może gówniara dla niego, bo zaledwie 23 lata starsza.